Małgorzata Oliwia Sobczak
Wydawnictwo W.A.B.
Po bardzo klimatycznych „Czerwieni” i „Czerni” przyszedł czas na ostatnią część kryminalnej trylogii Małgorzaty Oliwii Sobczak. „Biel” jest zdecydowanie mocniejsza niż jej poprzedniczki – dla mnie jednak zbyt dosadna.
Z okna kamienicy w Sopocie skacze młoda, atrakcyjna dziewczyna. Choć wszystko ewidentnie wskazuje na samobójstwo, podczas oględzin policja odkrywa podejrzane ślady na jej ciele. Prokurator Leopold Bilski za punkt honoru stawia sobie wyjaśnienie tej sprawy. Identycznie jak przed laty jego ojciec – milicjant, który zginął śmiercią tragiczną. Czy prawda wreszcie ujrzy światło dzienne?
Od samego początku bardzo kibicuję Małgorzacie Oliwii Sobczak. Uważam, że to niezwykle utalentowana i przede wszystkim wrażliwa polska pisarka, obdarzona doskonałym zmysłem obserwacji, co więcej – potrafiąca w niebanalny, ocierający się o poezję sposób opisywać otaczającą nas rzeczywistość. Do dziś z zachwytem wspominam jej powieściowy debiut, który diametralnie różnił się od jej obecnego literackiego oblicza. To rzecz jasna bardzo dobrze, gdy autor się rozwija, gdy próbuje przekraczać własne granice i mierzyć się z czymś zupełnie nowym. I o ile w „Czerwieni” i „Czerni” wyszło to Sobczak na dobre, o tyle w „Bieli” moim zdaniem moja ulubiona pisarka poszła za daleko.
Ale najpierw o zaletach, bo i tych tu nie brakuje. Już na pierwszy rzut oka widać, że Sobczak włożyła mnóstwo pracy w research. Bardzo wiarygodnie oddała specyficzną atmosferę trójmiejskiej gangsterki, brutalność i bezwzględność, które panują w tym światku. Równie starannie potraktowała wątek „retro”, który przypada na końcówkę lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Czytając te fragmenty, łatwo się przenieść w tamte trudne czasy, poczuć klimat powoli budzącego się nowego życia, przesiąknąć jego zapachem i smakiem. Wymyślona przez Sobczak kryminalna intryga – zarówno ta dziejąca się współcześnie, jak i w przeszłości – trzyma się kupy i generuje napięcie (choć nie tak imponujące jak w poprzednich tomach). Poza tym pojawia się ciekawy wątek dotyczący bezpośrednio przeszłości prokuratora Leopolda Bilskiego, co wprowadza dodatkowe emocje i pulsujący pod skórą niepokój. Została ponadto zasygnalizowana ciekawa teoria tzw. dziedziczenia pozagenowego, która zakłada, że po przodkach dostajemy w spadku nie tylko geny, lecz także traumy i związane z nimi silne emocje. I wszystko byłoby idealnie, gdyby nie seks wylewający się niemalże z co drugiej strony, a który z aż taką intensywnością moim zdaniem nie był tu konieczny.
Oczywiście rozumiem, że podjęcie tematu prostytucji i gangsterki proste nie jest, a przede wszystkim wiąże się z określonym stylem prowadzenia narracji i dialogów. Umięśniony, groźny mafioso nie może przecież postępować jak panienka z dobrego domu, gdy przywiązanie do cielesności oraz przedmiotowe traktowanie kobiet leżą w jego naturze. Według mnie jednak w tej kwestii Sobczak niebezpiecznie zbliżyła się do granicy, w której czytelnik może poczuć przesyt tą brutalną i wypełnioną dziką namiętnością atmosferą i zacząć się zastanawiać, jaki właściwie gatunek czyta i o co w tym wszystkim chodzi. Mam nadzieję, że moja ulubiona pisarka nie pójdzie dalej tą drogą, bo jest stworzona do zdecydowanie łagodniejszej narracji. Nie zawsze o tym, co brudne i dzikie, trzeba pisać w dosadny sposób. W tej kwestii mistrzynią jest na przykład Małgorzata Rogala, u której przemoc wobec kobiet jest tematem częstym, ale przedstawianym w diametralnie inny sposób.
Jeśli lubicie mocne, wypełnione cielesnością powieści, „Biel” Wam się spodoba. Ja marzę, żeby Małgorzata Oliwia Sobczak choć na chwilę powróciła do starych klimatów, choć zdaję sobie sprawę, że tego typu kryminały sprzedają się o wiele lepiej.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu W.A.B.