Coraz mniej światła

Nino Haratischwili
Tłumaczenie: Irena Dębek
Wydawnictwo Otwarte 2022

„Coraz mniej światła” to hipnotyzująca opowieść o wyjątkowej przyjaźni zrodzonej z potrzeby bliskości i akceptacji. Przyjaźni, którą okrutny los wielokrotnie wystawiał na ciężką próbę. Porywająca, monumentalna, wspaniała, choć jej lektura może nastręczać pewnych trudności czytelnikom nastawionym jedynie na szybką rozrywkę.

To właśnie my, dzieci lat dziewięćdziesiątych, które zamieniły dzieciństwo na kałasznikowy i heroinę (…).

Keto, Dina, Nene i Ira to przyjaciółki, którym przyszło dorastać w postsowieckiej Gruzji. Choć każda wywodzi się z innego domu i musi na co dzień mierzyć się z innymi problemami, łączą je marzenia i potrzeba bliskości drugiego człowieka. Czy traumatyczne wydarzenia, które staną się udziałem tej czwórki, zniszczą ich przyjaźń na zawsze? Czy to, co wydaje nam się dobre, jest takie także dla kochanej przez nas osoby?

Jedna z poprzednich powieści Nino Haratischwili – „Ósme życie” – zachwyciła wiele bliskich mi osób. Niestety, mnie ta lektura – nie wiedzieć czemu – ominęła, więc do „Coraz mniej światła” siadałam z czystą kartą, ale za to ze sporymi oczekiwaniami. Przeczytanie w codziennym pędzie, i to w miarę szybko, ponad 700 stron niełatwej prozy okazało się sporym wyzwaniem, cieszę się jednak, że je podjęłam. Haratischwili zachwyciła mnie rzadko spotykaną wnikliwością, uważnością na drugiego człowieka i dogłębną analizą istotnych aspektów otaczającej nas rzeczywistości. Co prawda w odbiorze przeszkadzał mi momentami niezgrabny językowo przekład, zdaję sobie jednak sprawę, że przy takiej ilości tekstu, i to pisanego w tak specyficzny sposób, trudno wychwycić wszystkie drobiazgi. 

„Coraz mniej światła” nie jest lekturą lekką. Trzeba jej poświęcić maksimum uwagi i po prostu pokochać charakterystyczny dla gruzińskiej pisarki typ zdania, które zdarza się, że ciągnie się bez chwili na oddech przez cały akapit. Czytelnicy, którzy lubią szybką rozrywkę, zapewne będą narzekać na dość skąpe dialogi, za to długie rozważania na temat przeróżnych kwestii. Dla mnie są to zdecydowanie zalety tej powieści i gdyby jeszcze raz zaproponowano mi jej lekturę, nie wahałabym się ani chwili.

Najnowsza powieść Haratischwili to nie tylko historia pięknej, choć bardzo trudnej przyjaźni, lecz także opowieść o przerażających konsekwencjach męskiej pychy i prężenia muskułów. Konsekwencjach, które najdramatyczniej dotykają kobiet, wpływają na ich życie w sposób nieodwracalny. Bez względu na to, czy przyjrzymy się sytuacji politycznej Gruzji za czasów wojny domowej między zwolennikami pierwszego wybranego w wolnych wyborach prezydenta a jego przeciwnikami, czy skupimy się na osobistych przeżyciach głównych bohaterek, dostrzeżemy bezsensowny rozlew krwi, przemoc psychiczną i zmuszanie drugiego człowieka do tragicznych w skutkach wyborów. 

Siłą czterech przyjaciółek wymyślonych przez gruzińską pisarkę był przede wszystkim fakt, że w tym brutalnym męskim świecie miały siebie. Nawet jeśli jedna z nich nagle gubiła właściwy rytm, reszta zaraz stawiała przed nią drogowskaz. Oczywiście, żeby dopełnić obrazu i jeszcze bardziej urzeczywistnić fabułę, Haratischwili pokazała również ciemną stronę przyjaźni, niewłaściwych decyzji i przeświadczenia, że doskonale wiemy, co dla naszych najbliższych jest najlepsze. Traumy, z którymi przyszło się zmierzyć najpierw nastoletnim, a potem już dojrzałym przyjaciółkom, na zawsze pozostawiły blizny na ich ciałach i sercach.

„Coraz mniej światła” to jedna z ważniejszych dla mnie powieści tego roku!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *