Julia Łapińska
Wydawnictwo Agora 2024
W „Czarnym portrecie” Julia Łapińska łączy ciekawą intrygę, bolesne karty historii i miłość do sztuki. I robi to moim zdaniem fenomenalnie. To kolejna autorka, której rozwój literacki obserwuję z przyjemnością.
Po debiutanckim „Czerwonym jeziorze”, które wywołało we mnie absolutny zachwyt, i równie doskonałych „Dzikich psach” przyszedł czas na tom trzeci sensacyjno-kryminalnego cyklu z fotoreporterem wojennym Kubą Krallem i podkomisarz Ingą Rojczyk. Relacja łącząca ten zdeterminowany duet zdążyła dojrzeć i się zacieśnić, na co niebagatelny wpływ miały traumatyczne przeżycia. „Czarny portret” odrobinę mniej doświadcza tych dwoje, ale kolejny raz udowadnia, że wspólne odkrywanie tajemnic może być zarówno przyjemnie emocjonujące, jak i psychicznie wyczerpujące, zwłaszcza gdy dodatkowo walczy się z nałogiem czy stresem pourazowym.
W najnowszej powieści Łapińska zdecydowała się na połączenie współczesności z historią sięgającą drugiej wojny światowej i działającego wówczas w Połczynie-Zdroju nazistowskiego ośrodka germanizacyjnego. Dorzuciła do tego wątek zaginionego obrazu i tzw. sztuki zdegenerowanej oraz pewnego konserwatora, który traci życie w tajemniczych okolicznościach podczas wyjazdu z grupą seniorów. Ten miks sprawdził się idealnie! Dzięki niemu powieść jest soczysta, dynamiczna i przede wszystkim przekraczająca ramy gatunkowe. A zatem spodoba się nie tylko miłośnikom mrocznych fabuł, lecz także wielbicielom historycznych smaczków i tajemnic malarstwa.
Wytypowanie mordercy, jak to u Łapińskiej bywa, do najłatwiejszych nie należy. Pisarka ma talent do mylenia tropów i „trzymania języka za zębami”. Z łatwością dajemy się nabrać na jej sztuczki, bo wątki poboczne są tak wciągające, że samo morderstwo przestaje być najistotniejsze. Dzięki zwartemu, rytmicznemu i obrazowemu językowi od pierwszych akapitów angażujemy się w akcję. I nie rozprasza nawet fakt, że w prowadzeniu narracji Łapińska żongluje dwoma czasami: teraźniejszym (coraz bardziej się przekonuję do tego sposobu opowiadania) oraz przeszłym.
„Czarny portret” to oczywiście powieść z przesłaniem, a właściwie kilkoma. Mnie najbardziej uderzył w niej strach przed przeszłością, haniebnymi czynami i ich konsekwencjami, który jest w stanie doprowadzić człowieka do szaleństwa. Silniejszy niż zdrowy rozsądek, nierzadko kończy się tragicznie.
Na okładce znajdziecie rekomendację Anny Kańtoch, która uznała Julię Łapińską za jedną z najzdolniejszych autorek młodego pokolenia. Blurbom raczej nie wierzę, ale tym razem muszę się z tym zdaniem zgodzić. Łapińska ma ogromny talent, potrafi go właściwie wykorzystywać, a jednocześnie wciąż chce pracować nad udoskonalaniem warsztatu.
Trzymam kciuki za kolejne sukcesy!
*Egzemplarz we współpracy z Wydawnictwem Agora