Magdalena Majcher
Wydawnictwo: Pascal
Poleca Kasia Sosnowicz
To nie jest kolejny romans, ckliwa historyjka, od której można dostać mdłości. To przejmująca opowieść o uczuciu, które przychodzi w najmniej spodziewanym momencie i wywraca życie do góry nogami. A w tle historia Solidarności i niezwykle klimatyczny Gdańsk.
Czasem największym aktem odwagi jest wycofanie się z podjętych w przeszłości decyzji.
Gdy pewnego dnia Maja – żona i dziennikarka portalu internetowego – wygrywa konkurs na reportaż, czuje każdą komórką ciała, że to szansa, której nie może przegapić. Bardzo liczy, że praca nad książką i związany z nią wyjazd do Gdańska na zawsze odmienią jej nudne i mało ambitne życie zawodowe. Nie spodziewa się jednak, że jej poukładany świat legnie w gruzach. A wszystko za sprawą miłości silniejszej niż strach…

Jak wiecie, nie przepadam za historiami miłosnymi. Wyjątkowo męczą mnie i drażnią te wszystkie książkowe „ochy i achy”, maślane oczy, pocałunki o zachodzie słońca. Ale! Cenię i bardzo lubię pióro Magdaleny Majcher. Już nieraz przekonałam się, że mamy podobną wrażliwość. Dlatego dałam się namówić na przeczytanie jej najnowszej powieści, choć tematyka wydawała mi się kompletnie nie w moim klimacie. I ani trochę nie żałuję!
„Dzień, w którym cię poznałam” to powieść tak wiarygodnie nakreślona, tak życiowa, prosta emocjonalnie i skomplikowana zarazem, że wsiąka się w jej klimat już od pierwszych stron. Myślę (a nawet jestem tego pewna), że sporo czytelniczek odnajdzie w niej cząstkę siebie. Nie chodzi wcale o historię miłosną (swoją drogą piękną i naprawdę poruszającą), lecz spostrzeżenia głównej bohaterki, jej sposób odbierania świata, wewnętrzną walkę, którą codziennie musi toczyć sama ze sobą. Wielokrotnie podczas lektury miałam wrażenie, że Maja mówi moim głosem, że wyraźnie wypowiada kwestie, które i we mnie kipią od jakiegoś czasu. Choć przecież w mojej historii sporo jest różnic (miałam to szczęście, że dwadzieścia lat temu znalazłam miłość, która trwa do dziś), całym sercem utożsamiałam się z Mają, bo Majcher za każdym razem, bez względu na tematykę i jej kaliber, snuje opowieści mocno angażujące i zapadające w pamięć. Takie, od których nie sposób się oderwać.

Historia Mai to opowieść o wielkich marzeniach, które zaczynają się spełniać w najmniej spodziewanym momencie – można by nawet rzec, że w wielce niesprzyjających okolicznościach. Wszystko wokół mówi, że to nie ma prawa się zdarzyć, że jest wbrew logice, zdrowemu rozsądkowi i zwykłej ludzkiej uczciwości wobec drugiego człowieka. A jednak się dzieje i nie chce się zatrzymać. Czy to możliwe, że świat mógł się tak bardzo kiedyś pomylić? Czy Maja jest gotowa na prawdziwą rewolucję? Czy liczy się ze wszystkimi konsekwencjami, jakie się z tym wiążą? A czy Ty byłabyś/byłbyś w stanie udźwignąć tak słodki, a zarazem tragiczny ciężar? „Dzień, w którym cię poznałam” to powieść o trudnych decyzjach, prowadzącej donikąd rozpaczliwej ucieczce przed samotnością, złośliwości losu, ale i nadziei, która umiera ostatnia. O ogromnej sile, determinacji i odwadze, które drzemią w każdym z nas, choć czasem nawet się o to nie podejrzewamy. I o jednym z najpiękniejszych darów, jakie może dać nam świat, a my drugiemu człowiekowi.
Oczywiście Majcher nie byłaby sobą, gdyby w swoją opowieść nie wplotła choć maleńkiego wątku historycznego. I tu go znajdziemy. Razem z Mają poznajemy historię początków Solidarności, a właściwie relacje, jakie wówczas rodziły się między jej członkami. Bierzemy udział w sentymentalnej i klimatycznej podróży do Gdańska (czasem miałam wrażenie, że naprawdę tam jestem!), a potem do Gołdapi, gdzie znajdował się ośrodek dla internowanych kobiet. Majcher przedstawia ten temat na tyle ciekawie, że po lekturze ma się ochotę poszperać w Internecie w poszukiwaniu kolejnych informacji.
Wciągająca, wzruszająca (tak! poryczałam się przy niej – ja, twarda miłośniczka krwawych kryminałów) i do bólu prawdziwa opowieść, która mogłaby przydarzyć się każdemu z nas. Jeśli w Waszej duszy jest choćby maleńki pierwiastek wrażliwości, jestem pewna, że tak jak ja dacie się oczarować tej historii.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Autorce oraz wydawnictwu Pascal.