Dziewczyna kata

Magda Knedler
Wydawnictwo: Mando
Poleca Kasia Sosnowicz

Ciekawa opowieść, polszczyzna na wysokim poziomie, nawiązania do historii i sztuki oraz imponujący research. To już właściwie znaki rozpoznawcze prozy Magdy Knedler – autorki, która jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Swoją najnowszą powieścią po raz kolejny udowodniła, że jest jedną z najzdolniejszych i najpracowitszych współczesnych pisarek.

Trzydziestoparoletnia Julia jest ambitną dziennikarką, która prowadzi w radiu program o ciekawych zabytkowych przedmiotach. Dzięki pracy trafia na ślad drogocennego pucharu, a następnie tajemniczej broszy oraz równie zagadkowego szkicownika. Eksperci, którzy mają jej pomóc w dotarciu do prawdziwej historii dzieł, zamiast rozjaśnić dziewczynie w głowie, tylko wszystko komplikują. Do kogo tak naprawdę należała brosza? Czyja ręka skreśliła w szkicowniku portret pięknej Magdaleny płonącej na stosie? Czy faktycznie była ona oskarżoną o czary ukochaną kata? Przed Julią wiele zagadek, skomplikowanych relacji i zaskakujących informacji. Nie tylko dla niej będzie to trudna i pełna sprzeczności wyprawa do siedemnastowiecznego Presslawia.

Za każdym razem, gdy sięgam po powieść Magdy Knedler, wiem, że czeka mnie fascynująca podróż – do świata sztuki, niełatwej historii i wwiercających się w duszę emocji. To pisarka niezwykle wymagająca (i dla siebie, i dla czytelnika), świadomie mierząca się ze słowem i nieustająco rzucająca literackie wyzwania. Przez jej prozę kroczy się wcale nie prostą ścieżką, czasem mocno pod górę, ale z absolutnym poczuciem, że bierze się udział w czymś wyjątkowym, nieszablonowym, mieniącym się tak przeróżnymi barwami, że nie sposób się nudzić. I tak też jest w przypadku „Dziewczyny kata”. To nie jest książka na jeden wieczór, nie łudźcie się, że łykniecie ją w przelocie, między jednym przystankiem autobusowym a drugim. Być może dla niektórych będzie ona wyjątkowo trudna w odbiorze. Jeśli jednak podejmiecie wyzwanie, gwarantuję, że przyniesie Wam mnóstwo czytelniczej satysfakcji i nie tyle będziecie ją czytać, ile się nią delektować.

Tym razem pisarka zabiera nas do siedemnastowiecznego Presslawia. Każe przyglądać się płonącym na stosach czarownicom, ścinanym jednym solidnym ruchem głowom złoczyńców, uciekającym w pośpiechu winowajcom, którzy z wyrzutami sumienia będą musieli żyć przez lata. Zobaczycie brud, ręce splamione czyjąś krwią, usłyszycie dźwięk miażdżonych kręgów i głośne wyrzuty sumienia. Doświadczycie niesprawiedliwości i ludzkiej podłości, dotkniecie zła, które „czasem rodzi się tak po prostu, bez konkretnej przyczyny. Dla samego tylko zaistnienia”. Co więcej, to zło właśnie ma się dobrze bez względu na miejsce, realia, status materialny, można by rzec – jest ponadczasowe.

Dzięki „Dziewczynie kata” poznacie także historię miłości – tej odważnej, żarliwej, ponad podziałami, dziejącej się mimo społecznej niezgody, ale i takiej, która prowadzi do zguby, chorej z zazdrości, psującej duszę od środka. Po raz kolejny przeszłość będzie się przenikać z teraźniejszością, czasem tak płynnie, że połączą się w jedną poruszającą opowieść o człowieku, jego miejscu w świecie, życiowych wyborach i cenie, jaką trzeba zapłacić, by dostać choć namiastkę szczęścia. Podobnie jak w przypadku powieści „Moje przyjaciółki z Ravensbrück”, mam wrażenie, że wątek historyczny jest tylko pretekstem do snucia współczesnej opowieści, tak mocno jednak zapada w pamięć i jest tak interesująco podany, że trudno mu się oprzeć.

To, co nieustająco zachwyca mnie u Magdy Knedler, to wyjątkowy talent do opowiadania o sztuce. Wrocławska pisarka robi to tak umiejętnie, z wyczuciem i zdrowym umiarem, że jest w stanie przykuć uwagę nawet tych, którzy sami z siebie nie tknęliby tego tematu. Nie będę ściemniać, że kocham sztukę, że lubuję się w analizowaniu dzieł, szukaniu w kresce czy ruchu dłutem jakiegoś ukrytego przesłania. Nudzi mnie to i czasem prawdziwie się męczę, gdy ktoś próbuje mnie do sztuki przekonać. A jednak powieści Knedler za każdym razem czytam z ciekawością i przekonaniem, że doświadczam czegoś fascynującego. Magia wybitnej literatury? W tym przypadku zdecydowanie tak!

Jeśli szukacie powieści ambitnej, ciekawej, dopracowanej w każdym calu, to „Dziewczyna kata” będzie idealnym wyborem. Śmiem twierdzić, że świetnie przy tej lekturze będą się bawić nawet amatorzy kryminalnych zagadek – tak wiele tu mrocznych tajemnic i spraw do wyjaśnienia. A do tego klimatyczny Wrocław – i ten współczesny, i ten sprzed wieków.  

Polecam gorąco i wciąż kibicuję!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *