Gdyby Nina wiedziała

Dawid Grosman
Tłumaczenie: Magdalena Sommer
Wydawnictwo: Znak Literanova

To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Nie zachłysnęłam się Grosmanem, nie zemdlałam z wrażenia po kilku stronach. Im bardziej jednak zagłębiałam się w lekturze, tym większe czułam porozumienie z tym popularnym i nagradzanym izraelskim pisarzem.

Trzy kobiety, trzy pokolenia, trzy historie połączone jedną traumą. To, co przeżyła Wera w obozie na Goli Otok, tzw. nagiej wyspie, ma ogromny wpływ na los jej córki Niny i wnuczki Gili. Gdy ta ostatnia postanowi zmierzyć się z rodzinną historią, zrozumie, że doświadczenia przodków, nawet jeśli próbujemy je zagłuszać, są z nami zawsze i wszędzie. Niczym cień.

W prozę Dawida Grosmana nie wchodzi się łatwo. Na początku lektury „Gdyby Nina wiedziała” miałam nieznośne poczucie chaosu narracyjnego i – mimo poruszającego tematu – emocjonalnego chłodu. Sama fabuła jednak i ciekawość, co będzie dalej, tak bardzo mnie nakręcały, że nawet nie wiem, kiedy przestało mi to przeszkadzać. 

Grosman stworzył historię opartą na popularnym w ostatnich latach motywie traumy dziedziczonej i konsekwencjach, jakie się z nią wiążą. Skupiając się na opowieści Wery, bałkańskiej Żydówki, która pokochała serbskiego oficera i dla tej miłości poświęciła wszystko, dał dojść do głosu lękom jej córki i wnuczki – w tym przypadku uświadomionym, ale nie do końca zdefiniowanym. To, co wydarzyło się na spalonej słońcem wyspie Goli Otok, upośledziło emocjonalnie te trzy wrażliwe kobiety i zatruło im życie – Werę, choć próbowała na nowo poskładać rzeczywistość, prześladowały wyrzuty sumienia i wielka tęsknota za najdroższą osobą, Ninę i Gili dobijała niepewność, ale i strach przed poznaniem prawdy. Dla każdej z nich okazała się ona trudna do udźwignięcia, ale konieczna, by móc funkcjonować dalej.

Najnowsza powieść Grosmana to interesujące studium miłości macierzyńskiej – nie zawsze bezwarunkowej i skłonnej do poświęceń. W jej tle pomrukują głęboko zakorzeniona nienawiść, bunt i pretensje do świata. To opowieść pociągająca także ze względów historycznych, ukazuje bowiem skrawek powojennej Jugosławii, przypomina o reżimie Tity, za który największą cenę płacili zwykli obywatele. Migawki z „nagiej wyspy”, na której przez lata znajdowało się więzienie dla wrogów politycznych, palą duszę tak jak słońce nieosłoniętą niczym ziemię.

„Gdyby Nina wiedziała” to lektura specyficzna i z pewnością nie dla każdego. Trzeba się w nią porządnie wgryźć, ale jeśli już się Wam to uda, nie będziecie żałować.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak Literanova.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *