J.P. O’Connell
Tłumaczenie: Piotr Królak
Wydawnictwo Marginesy 2024
Dawno żadna powieść nie przyniosła mi takiego ukojenia jak „Hotel Portofino”. Choć bywa „senna”, ani przez chwilę nie miałam ochoty jej porzucić. Zwarty styl i plejada postaci dodają jej uroku, ale zdaję sobie sprawę, że to lektura specyficzna i nie dla każdego – albo się ją pokocha od pierwszego wejrzenia, albo znienawidzi.
O „Hotelu Portofino” słyszałam tak skrajne opinie, że aż trudno uwierzyć, że recenzenci czytali tę samą powieść. Nie pierwszy raz jednak zdarza się coś takiego. Podobne odczucia towarzyszyły całkiem niedawno „Demonowi Copperheadowi” Barbary Kingsolver. Dlatego jestem zdania, że zawsze warto próbować samemu. Owszem, sugerować się rekomendacjami, jeśli mamy osoby, którym literacko ufamy, ale przede wszystkim pamiętać, że każdy jest inny i co innego sprawia mu przyjemność.
Rozczarowani lekturą „Hotelu Portofino” mogą być czytelnicy, którzy za bardzo zaufają okładkowemu porównaniu z „Downton Abbey” czy kryminałami Agathy Christie. Takim zapewnieniom nie należy za bardzo wierzyć, bo to raczej chwyty reklamowe wydawców, przynoszące lekturze – moim zdaniem – więcej szkody niż pożytku. Owszem, w „Hotelu Portofino” można poczuć brytyjski klimat i otrzeć się o intrygę, ale z pewnością daleko mu do wspomnianych wyżej hitów. Zapomnijcie zatem o pełnych zachwytu blurbach i wszelkim marudzeniu. Tylko wtedy ta powieść ma szansę sprawić Wam przyjemność.
Historia niespiesznie poprowadzona przez J.P. O’Connella, podsycana burzliwą sytuacją polityczną we Włoszech za czasów Mussoliniego, to opowieść o traumach, zależnościach i drzemiących na dnie lękach. A także o walce, jaką musi stoczyć człowiek, by przestać być jedynie sumą oczekiwań innych. To również opowieść o silnych kobietach nieprzestających marzyć o szczęściu, choć dla każdej z nich jest ono czym innym. Piękny hotel, miłość, podziw, wolność, a może jedynie uczciwa praca i spokojne macierzyństwo?
„Hotel Portofino” w dużej mierze oparty jest na rozmowach, próbach przypodobania się gościom i uporania z pojawiającym się nieoczekiwanie wrogiem. Kryminalna intryga (dotycząca kradzieży drogocennego obrazu) odgrywa tu rolę zdecydowanie symboliczną – raczej obnaża pewne cechy charakteru i zamiary zamieszanych w nią postaci, niźli służy budowaniu napięcia. Czy to wada? Zależy, na czym Wam zależy. Ja skupiłam się na bohaterach i odkrywaniu drzemiących w nich tajemnic. I sprawiło mi to autentyczną przyjemność.
Okładka świetna! Na podstawie powieści nakręcono serial.
*Egzemplarz we współpracy z Wydawnictwem Marginesy