Ja nie jestem Miriam

Majgull Axelsson
Wydawnictwo: W.A.B.
Poleca: Beata Kowalska

Tytułowa Miriam kończy 85 lat. Swoje urodziny świętuje w gronie najbliższych.
Syn Thomas tak naprawdę jest jej pasierbem, ale zawsze traktował Miriam jak swoją ukochaną mamę, która wychowywała go od niemowlęcia i darzyła prawdziwie głęboką  miłością − silniejszą niż miłość rodzonego ojca, który nigdy nie pogodził się z tym, że pojawienie się na świecie syna pozbawiło go jednocześnie ukochanej kobiety.
Żona Thomasa nigdy nie przepadała za teściową, za to jej córka Camilla (czyli wnuczka Miriam) zawsze dobrze rozumiała się z babcią. Dlatego to właśnie ona wysłucha wstrząsającej historii, do której wstępem są słowa wypowiedziane przez starszą panią pewnego poranka: „Ja nie jestem Miriam!”.
Oczywiście są różne pomysły na wytłumaczenie tego nieoczekiwanego wyznania: starcza demencja, początki alzheimera… Jednakże opowiedziana przez Miriam historia naprawdę wstrząśnie jej wnuczką. Camilla jest przedstawicielką młodego pokolenia „ludzi wykształconych. Ludzi, którzy wszystko wiedzą, wszystko mogą i przenigdy nie kłamią. Ludzi wiecznie uśmiechniętych i zapewniających siebie nawzajem, że żyją w najlepszym ze światów”. Dziewczyna będzie musiała zmierzyć się z prawdą o swoim idealnym świecie, kraju, w którym żyje, i społeczeństwie, z którego się wywodzi. Dowie się także, że w obozie koncentracyjnym byli ludzie stojący jeszcze niżej w hierarchii „podludzi” niż znienawidzeni przez hitlerowców Żydzi – a mianowicie cyganie, nazywani pogardliwie przez Szwedów tattare.

Jak zwykle u Majgull nic nie jest oczywiste ani czarno-białe. Poznajemy kolejnych bohaterów, wnikając w ich historie, co pozwala nam lepiej zrozumieć motywy ich działania. Czy Miriam całe życie spędziła w kłamstwie? Jak potoczyłyby się jej losy, gdyby pewnego tragicznego dnia nie przywłaszczyła sobie cudzej tożsamości?
Czytałam wiele książek traktujących o drugiej wojnie światowej i obozach koncentracyjnych, jednak opowieść Miriam jest wyjątkowa. Być może dlatego, że dawkuje nam grozę, cofając się coraz bardziej w przeszłość, ale też w dramatycznych momentach zawraca, dając nam tym samym chwilę na złapanie oddechu. Poza tym tragedia nie kończy się w momencie wyzwolenia. Jesteśmy świadkami próby powrotu do „normalności”, która nie dla każdego ocalonego kończy się szczęśliwie.
Zbierając materiały do swojej książki, Majgull przeprowadziła wywiad z kobietą, która była jedną z ocalonych – przyjechała do Szwecji „białym autobusem” i przeszła opisaną w książce „kwarantannę”. Choć postać Miriam jest całkowicie fikcyjna, łączy w sobie wiele prawdziwych historii zebranych przez autorkę. Może właśnie dlatego jej opowieść tak głęboko zapada w pamięć.

Ocena: 10/10 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *