Jak usunąć wujka z podłogi. Zawód: sprzątanie po zgonach

Małgorzata Węglarz, Mateusz Węgorowski
Wydawnictwo Pascal 2024

Po książkę „Jak usunąć wujka z podłogi” nie sięgnęłabym, gdyby nie kanał „Ślady” i świetna rozmowa Olgi Herring z autorami: pisarką Małgorzatą Węglarz oraz Mateuszem Węgorowskim – właścicielem firmy, która zajmuje się m.in. sprzątaniem po zgonach.

Pamiętam, jak zaraz po studiach z ogromną ciekawością przeczytałam poruszającą książkę Louisa Vincenta Thomasa „Trup. Od biologii do antropologii”. Zrozumiałam wtedy, że śmierć jest tak bardzo wpisana w życie i tak nam bliska, że nie powinniśmy się jej obawiać. Jest po prostu kolejnym etapem, przez który musimy przejść. To, co dzieje się z ciałem po zgonie, z jednej strony jest fascynujące, z drugiej może wywoływać mdłości. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy jest gotowy na takie opowieści.

„Jak usunąć wujka z podłogi” robi wrażenie. Choć książka może szokować, a dla niektórych nawet być obrzydliwa, trzeba pamiętać o jej wymiarze edukacyjnym. Jej zadaniem jest przede wszystkim uświadomienie czytelnikowi, że po zgonie, gdy zwłoki przeleżały nieujawnione, nie wystarczy popsikać preparatem z marketu i przetrzeć ścierką, bo wiąże się to z ogromnym zagrożeniem dla naszego zdrowia i życia. Do akcji powinna wówczas wkroczyć firma, która przeprowadzi profesjonalne czyszczenie, czasem nawet zerwie wszystko do gołej cegły, ale zagwarantuje bezpieczeństwo lokatorom. Ważne, by znaleźć taką, która faktycznie podchodzi do swojej pracy rzetelnie. Nie jest to wcale takie proste, ponieważ w Polsce właściwie każdy taką firmę może założyć, a samej procedury dekontaminacji po zgonie nie ogarnia nawet – o, zgrozo! – sanepid.

To lektura dla osób odpornych na naturalistyczne, czasem wręcz makabryczne opisy: jest tu o rozkładzie ciała, bytujących na zwłokach owadach, fragmentach człowieka znajdowanych w różnych miejscach, przede wszystkim jednak są historie z życia wzięte (a nawet zdjęcia), o których w interesujący sposób opowiadają m.in. pracownicy firmy sprzątającej po zgonach. Co ciekawe i w pewnym sensie przynoszące ulgę, nie ma w tej książce niepotrzebnego patosu czy łzawych fragmentów, choć oczywiście o zwłokach autorzy piszą z szacunkiem, często czuć ich ogromne emocje związane z daną sprawą. Podeszli jednak do omawianych zagadnień bardzo profesjonalnie, traktując swoją pracę jak coś oczywistego, codziennego i bardzo potrzebnego, choć z tego ostatniego pewnie większość z nas nie zdaje sobie sprawy.

Jak podkreślają Węglarz i Węgorowski, to również opowieść o coraz bardziej postępującym zaniku relacji międzyludzkich: rodzinnych, koleżeńskich, sąsiedzkich. Czy naprawdę jesteśmy aż tak nieczuli na drugiego człowieka, że nie jesteśmy w stanie zauważyć, że nagle zniknął, przestał się odzywać, wychodzić z mieszkania? Czy dopiero smród rozkładającego się ciała i zlatujące się muchy potrafią nas wybudzić z obojętności?

Jeśli lubicie mocną literaturę faktu i nie boicie się szczerych rozmów o śmierci, ta opowieść jest dla Was.

*W ramach bonusu zachęcam Was do obejrzenia (YouTube) lub wysłuchania (Spotify) rozmowy z autorami na kanale „Ślady”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *