Małe zbrodnie – recenzja przedpremierowa

Magdalena Majcher
Wydawnictwo W.A.B. 2022

Premiera 26 stycznia

Magdalena Majcher jest stworzona do pisania powieści z gatunku true crime, i to właśnie w tym kierunku moim zdaniem powinna literacko podążać. Doskonałym tego potwierdzeniem jest jej najnowsza powieść. O „Małych zbrodniach” będzie głośno!

Zło jest cierpliwe. Może czekać nawet kilkadziesiąt lat, żeby zebrać plony.

W gospodarstwie we Wrotnowie zostają ujawnione ukryte w workach kości noworodków. Podejrzana o zbrodnię matka dzieci Lidia Gładoch jest nieuchwytna, a rodzina nie tylko nie wie, gdzie jest, lecz także twierdzi, że nie miała pojęcia o ciążach. Zmowa milczenia panuje w całej wiosce – nikt nic nie widział ani nie słyszał. Śledztwo przejmuje dociekliwy prokurator wraz z młodą asesor. Prawda, do której dotrą, będzie przerażająca i zaskakująca.

„Małe zbrodnie” to druga w dorobku Magdaleny Majcher powieść oparta na prawdziwej zbrodni. Już przy poprzedniej historii – opowiadającej o zaginięciu Anny Garskiej „Mocnej więzi” – można było zauważyć, że w gatunku true crime pisarka czuje się jak ryba w wodzie. Obie powieści cechują się wyjątkową wnikliwością, stuprocentowym oddaniem się sprawie oraz niespotykaną wrażliwością. Obie też nie są reportażami, a fabularnym, subiektywnym, aczkolwiek absolutnie nienarzucającym się, spojrzeniem autorki na sprawców i ofiary.

„Małe zbrodnie” są opowieścią bardzo dynamiczną, zwartą i pełną trudnych emocji. Na prawie trzystu stronach czytelnik ma szansę dogłębnie poznać sprawę Lidii Gładoch, jej motywację i sposób postrzegania świata, ale przede wszystkim spojrzeć na samą zbrodnię z trochę innej strony. Majcher doskonale udało się osiągnąć to, co sobie założyła i o czym pisze we fragmencie „Od autorki”. Bo za każdą decyzją może kryć się prawdziwy dramat.

W najnowszej powieści Magdalena Majcher pyta przede wszystkim o istotę i genezę zła. Czy tacy już się rodzimy, czy może jednak zdecydowany wpływ na nasz charakter mają ludzie, którymi się otaczamy, którzy od maleńkości nas kształtują? Czy to prawda, że skłonność do zła jest dziedziczona z pokolenia na pokolenie i tylko czeka, by wybuchnąć w najmniej oczekiwanym momencie?

Majcher spogląda także uważnym okiem na rodzinę jako jednostkę społeczną, punktuje toksyczne zależności, jakie nierzadko można spotkać w polskich domach, pyta o granice uczciwości i lojalności wobec bliskich. Ubolewa nad dysfunkcjami, obnaża rodzicielskie błędy, boleśnie przekonuje, jak tragiczny w skutkach jest brak wsparcia – w każdym aspekcie funkcjonowania w społeczeństwie.

Jak pisze sama autorka, najbardziej przerażający w tej opowieści jest fakt, że zdarzyła się naprawdę. 

Bardzo mocna i bardzo dobra powieść!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Autorce i wydawnictwu W.A.B.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *