Fredrik Backman
Tłumaczenie: Alicja Rosenau
Czyta: Marcin Popczyński
Wydawnictwo Marginesy 2022
Mężczyzna imieniem Ove mieszka na każdym osiedlu. To on stoi skryty za firanką, lustruje otoczenie, by przyłapać sąsiadów na niecnych czynach. Jest czujny, podejrzliwy, szczery w przykry sposób. P***rzony stary dziad, chciałoby się wykrzyknąć.
Był człowiekiem czerni i bieli. Ona była jego kolorem. Wszystkimi kolorami.
Uwielbiam powieści, w których autor na kilkuset stronach rozkłada na czynniki pierwsze tylko jednego bohatera. Będą tacy, którzy ocenią tę książkę jako nudną i męczącą, mam jednak nadzieję, iż zdecydowanie więcej doceni kunszt pisarski Fredrika Backmana. Bo żeby dobrze opowiedzieć tego typu historię, trzeba mieć zacięcie psychologiczne, czytać w człowieku nie tylko to, co widoczne gołym okiem.
„Mężczyzna imieniem Ove” to historia samotności i rozpaczliwego wołania o ratunek. Stetryczały Ove, przemierzający uliczki z zaciętą miną i podejrzliwym spojrzeniem, odpycha od siebie wszystkich napotkanych po drodze. A jednak ten, któremu uda się przebić przez skorupę pozorów, może odkryć w Ovem wrażliwość, troskę i ciepło. Backman, za sprawą rozmaitych, czasem zabawnych sytuacji, udowadnia, że chłód i opryskliwość często są tylko maską. Przywdziewamy ją na skutek przykrych doświadczeń i lęku przed odrzuceniem. Pamiętajmy o tym, gdy podobny do Ovego człowiek stanie kiedyś przed nami.
To również historia wyjątkowej relacji między dwiema pokrewnymi duszami, przywodząca na myśl film z Robinem Williamsem „Między piekłem a niebem”. Powtarzane co rusz przez Ovego: Jutro też będzie dzień, żeby odebrać sobie życie, jest tak rozpaczliwe, że nie pozwala czytelnikowi przejść obojętnie obok tej lektury.
Jeśli lubicie powieści niespieszne, zaglądające w głąb człowieka, skuście się koniecznie.
*Audiobooka wysłuchałam na platformie Storytel w ramach wykupionego abonamentu.