Ósme życie (dla Brilki) – tom 1

Nino Haratischwili
Tłumaczenie: Urszula Poprawska
Wydawnictwo Otwarte 2016

Pierwszy tom „Ósmego życia” to napisana z polotem historia rodzinna, w której miłość i serdeczna przyjaźń przeplatają się z chorobliwą fascynacją i chęcią zaspokojenia cielesnych pragnień. A to wszystko na tle przełomowych dla Rosji i Gruzji wydarzeń z początku XX wieku. Powieść, od której trudno się oderwać!

Czy filiżanka gęstej, aromatycznej czekolady może stać się przekleństwem? Jak żyć, gdy jeden z budowniczych komunistycznego imperium wybiera sobie na kochankę bliską naszemu sercu kobietę? Czy trauma i bolesna strata mogą usprawiedliwić zbrodnię? W tej porywającej historii nie ma jednoznacznych odpowiedzi… 

Znajomość z Nino Haratischwili rozpoczęłam od jej najnowszej powieści, czyli „Coraz mniej światła”, która mnie zachwyciła, choć jednocześnie okazała się lekturą niełatwą – i emocjonalnie, i językowo. Z tym większą ciekawością sięgnęłam po pierwszy tom „Ósmego życia” – historii, dzięki której wielu czytelników uznało gruzińską pisarkę za literackie objawienie. 

Moim zdaniem nie sposób porównywać tych dwóch monumentalnych powieści, ponieważ są one skrajnie różne, a każda na swój sposób jest niezwykle wartościowa. „Ósme życie” czytało mi się zdecydowanie lżej, być może za sprawą innej tłumaczki, a może ze względu na większy jednak pierwiastek obyczajowy. Wydaje mi się też, że opowieść dla Brilki (taki podtytuł ma dylogia „Ósme życie”) była dość spontanicznym dziełem, płynącym prosto z serca, w którym gruzińska pisarka nie musiała nikomu udowadniać, że faktycznie ma genialne pióro. Jedyne, co mnie drażniło podczas lektury, to zbyt podręcznikowy ton przy opisywaniu tła historycznego i niepotrzebne według mnie rozpisywanie się na ten temat. Niestety były fragmenty, które przypominały mi nudnawe lekcje w szkole podstawowej. Na szczęście nie zdominowały one powieści, a mnogość niezwykle barwnych postaci z pokaźnym bagażem życiowych doświadczeń zrekompensowała mi chwilowy spadek czytelniczego entuzjazmu.

Trudno w kilku zdaniach podsumować treść i problematykę tej momentami bardzo dramatycznej historii. Tragedie, jakimi autorka obdarowała tylko jedną rodzinę, mogą być emocjonalnie przytłaczające, ale to one właśnie są spoiwem nierozerwalnie łączącym poszczególnych bohaterów. Z nich niejako czerpią siłę do dalszej walki, dzięki nim również potwierdzają swoją niezłomność i determinację. 

Haratischwili ma dar nawiązywania głębokiej relacji z odbiorcą. Wymyślone przez nią historie zapadają w pamięć, a niektórych czytelników wręcz uzależniają. Z przyjemnością dołączam do grona zachwyconych „Ósmym życiem” i na pewno niebawem sięgnę po tom drugi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *