Zośka Papużanka
Wydawnictwo: Marginesy
Poleca Kasia Sosnowicz
„Przez” to lektura specyficzna i na pewno nie dla każdego. Jeśli dacie jej szansę, może Was oczarować.
…jeśli połowa nie ma drugiej połowy, jeśli nie funkcjonują w jednej płaszczyźnie, połowa musi stać się całością. Musi rozumieć się jako całość. Będzie w tym sens, być może i prawda gdzieś tam będzie. Snu – mniej.
Mimo że rozstał się z żoną, nie potrafi o niej zapomnieć. Dlatego wynajmuje mieszkanie tuż obok, zaczyna ją obserwować i uwieczniać każdy jej ruch na zdjęciach. O co tak naprawdę mu chodzi? I czy to faktycznie jest droga, którą powinien podążać?
Najnowszej powieści Zośki Papużanki nie da się czytać jednym tchem – przynajmniej mnie to nie wychodziło. Musiałam ją sobie dawkować, bo jest klaustrofobiczna, wywołuje nie do końca określony niepokój, czasem przytłacza ciężarem wewnętrznej walki głównego bohatera i wspomnieniami, które wciąż krzyczą w jego głowie. Niewątpliwie jednak jest to pozycja zasługująca na uwagę, zwłaszcza tych, którzy w literaturze szukają nieszablonowych ścieżek.
Papużanka jest doskonałym obserwatorem. Zamyka w prostych słowach codzienność, czyniąc rzeczy pozornie nieważne najistotniejszymi. Skupia się na szczegółach, detalach i detalikach, jakby zapisywała obraz w dużym powiększeniu klatka po klatce. Układa się on w historię o tęsknocie, samotności, obsesji i uczuciu do drugiego człowieka. Wszystko, z czym mamy do czynienia w tej opowieści, przypomina strumień świadomości. Są tu spostrzeżenia głównego bohatera, odtwarzane w jego głowie rozmowy, pytania, które sam sobie zadaje i na które uporczywie szuka odpowiedzi. Język, którym posługuje się pisarka, pełen jest celowych powtórzeń, tak jakby chciała, aby jej słowa dobrze wbiły się czytelnikowi w głowę, by zapamiętał je na dłużej i w każdej chwili mógł odtworzyć.
„Przez” sprawi przyjemność czytelnikom uważnym, lubiącym poddawać analizie rzeczywistość i niebojącym się igrać ze słowem. Tych mniej wymagających, nastawionych głównie na rozrywkę, może nieco zmęczyć.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Marginesy.