Ann Patchett
Tłumaczenie: Anna Gralak
Wydawnictwo: Znak Literanova 2021 (wydanie II)
„Stan zdumienia” nie zachwycił mnie tak, jak się spodziewałam, niemniej momentami to faktycznie ciekawa historia.
Gdy z amazońskiej dżungli dociera wiadomość o niespodziewanej śmierci jednego z naukowców nadzorujących prace nad tajemniczym lekiem, staje się jasne, że ktoś musi tam pojechać i dowiedzieć się, co się naprawdę stało. Tym bardziej że na miejscu przebywa dość krnąbrna dr Annick Swenson, która ani nie chce wracać do domu, ani złożyć raportu o postępach badania. Jakie tajemnice skrywa amazońskie plemię Lakaszi i opiekująca się nim Swenson? Czy wysłana z misją dr Marina Singh rozwiąże tę zagadkę?
Zachwycona „Domem Holendrów” amerykańskiej pisarki Ann Patchett z ciekawością sięgnęłam po wznowienie wydanego w Polsce w 2012 roku „Stanu zdumienia”. Spodziewałam się opowieści podszytej dreszczykiem, z mocnym psychologicznym akcentem, w której jednocześnie będę się mogła językowo rozsmakować. Po części to dostałam, ale nie z taką intensywnością jak w przypadku poprzedniej powieści.
„Stan zdumienia” jest historią dosyć nierówną, i to moim zdaniem jego największa wada. Są momenty, że czyta się go w emocjach, marząc, żeby wreszcie się dowiedzieć, do jakiego punktu zmierzają bohaterowie, ale zdarzają się także dłużyzny, kiedy napięcie mocno spada, a wraz z nim czytelnicza motywacja. Na plus na pewno należy odnotować dość zaskakujące, a nawet wzruszające zakończenie, choć w jednym aspekcie (nie mogę zdradzić w którym) nie udało się pisarce uniknąć banału.
Patchett potrafi budować atmosferę z dreszczykiem, obiecując czytelnikowi wiele, jednak punkty kulminacyjne w poszczególnych wątkach okazywały się nieco rozczarowujące. Weźmy dla przykładu demoniczną dr Swenson, która od początku przedstawiana jest jako kobieta bezlitosna, bezuczuciowa, bezwzględna, postanawiająca zrobić wszystko, żeby jej pracodawca nie poznał faktycznego stanu prowadzonych przez nią badań. Gdy wreszcie stajemy z nią twarzą w twarz, uzbrojeni we wszystkie możliwe zaklęcia odpierające psychologiczne ataki, okazuje się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Albo ja się za bardzo nakręciłam!
Bez wątpienia bardzo mocnym elementem powieści jest plemię Lakaszi, którego pewna charakterystyczna i rzadko spotykana cecha jest przedmiotem badań naukowców. Te fragmenty, gdy akcja przenosi się do amazońskiej dżungli, zmieniają „Stan zdumienia” w intrygującą powieść przygodową z mocnymi akcentami antropologicznymi. Widzimy, jak przybysze powoli wkraczają w świat tubylców przekonani, że oddają im wielką przysługę, tymczasem w głowie dźwięczą pytania o sens takiej ingerencji. Jak daleko potrafi się posunąć biały człowiek w swojej pysze i przeświadczeniu, że świat należy tylko do niego i może z nim zrobić, co tylko chce? Czy wchodzenie z butami w naturę jest bezpieczne?
„Stan zdumienia” jest też powieścią o sensie macierzyństwa, różnym pojmowaniu kobiecości i bezwzględnym oddaniu nauce. I w tym aspekcie wart jest przeczytania.
Okładka piękna!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak Literanova.