Sztuka noszenia masek

Hubert Fryc
Wydawnictwo JanKa

„Sztuka noszenia masek” Huberta Fryca jest niczym dobywający się z trzewi krzyk rozpaczy. Gorzki jak żółć, słony jak łza. Przewlekły, nawracający i – jak stwierdza sam główny bohater – wyrzygany. 

Gdy los zsyła mu „w darze” ojca alkoholika, jego codzienność zmienia się w nieustającą walkę i ucieczkę – najpierw przed wymierzanymi w pijanym szale ciosami, potem przed odbiciem w lustrze, które uparcie twierdzi, że on też może być taki sam. Szuka zatem dobrego rozwiązania. Tylko że im bardziej się do niego zbliża, tym dalej ono ucieka…

Nie spodziewałam się, że ta niewielka objętościowo historia będzie tak dogłębnym studium samotności, krzywdy doznawanej i wyrządzanej przez człowieka na różnych poziomach jego jestestwa. Świat zaprezentowany przez Fryca jest mieszanką fatalizmu i traum dziedziczonych, zbiorem nieprzypadkowych połączeń, w którym wspomnienia są kulą u nogi, a przyszłość staje się niezależną od podejmowanych wysiłków mroczną przepowiednią. Czy jedynym ratunkiem jest zakładanie maski? Za każdym razem innej, w zależności od okoliczności i rozmówcy? Czy tylko udając, mamy szansę zapanować nad własnym losem?

Bohater Fryca nurza się w samotności. Z jednej strony sam ze sobą czuje się najbardziej komfortowo, z drugiej – szaleńczo poszukuje bratniej duszy, przy której w końcu mógłby bezpiecznie odetchnąć. Zrozumienie próbuje odnaleźć w mocnym uścisku dłoni szkolnego playboya, w wiernych oczach psa, w czułym dotyku dużo starszej od siebie bibliotekarki. Zdobywa i traci. Opłakuje, a potem znowu dźwiga umęczoną głowę, by przyjrzeć się sobie w lustrze. Emocje, których doświadcza, są druzgocące i udzielają się czytelnikowi podczas lektury.

To jedna z tych powieści, które przeżywa się, jakby były naszą własną historią.

Polecam!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu JanKa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *