Taka tragedia w Tałtach (tom 2 serii Kryminał z pazurem) – recenzja przedpremierowa

Marta Matyszczak
Wydawnictwo Dolnośląskie 2022

Powieść pod patronatem SieCzyta

Nic tak nie łączy jak wspólna tajemnica. Miłośnicy pióra Marty Matyszczak mieli okazję przekonać się o tym już podczas lektury pierwszego tomu serii „Kryminał z pazurem”. W części drugiej chorzowska pisarka kontynuuje ten wątek, co więcej – prowadzi go rewelacyjnie. Na bank kapcie spadną Wam z nóg!

Tym razem wraz bohaterami – małżeństwem Ginterów i ich nieusłuchaną kotką o męsko brzmiącym imieniu Burbur – przenosimy się do Tałt, wioski nieopodal Mikołajek, w której wydarzyła się taka tragedia: ktoś pozbawił życia Bogdana Poniedziałka, i to w czasie sylwestrowej popijawy wśród przyjaciół. Komisarz Paweł Ginter zaczyna typować podejrzanych, tymczasem jego żona, temperamentna weterynarka Rozalia, walczy z pewną traumą, a nawet dwiema! Wszystko z charakterystyczną ironią i pogardą dla ludziny celnie komentuje w swoim pamiętniczku kocia królowa. I żaden nie umknie jej uwadze. No żodyn!

Fot. Pixabay

„Taka tragedia w Tałtach” to drugi po „Mamy morderstwo w Mikołajkach” tom kociej serii, w której Marta Matyszczak z powodzeniem łączy czarny humor i zbrodnicze występki z gorzkimi przemyśleniami na temat ludzkich charakterów i skłonności do ranienia innych. W historii rozgrywającej się na urokliwych Mazurach aż gęsto jest od bolesnych emocji, różnorakich zawodów, a w konsekwencji wyrzutów sumienia. I tak okazuje się, że przyjaźń nie zawsze jest prawdziwa, więzy rodzinne nie zawsze mocne, a skłonność do zdrady i kombinowania tkwi nawet w sercach z założenia dobrych. 

Bohaterów stworzonych przez Matyszczak bez wątpienia łączą mniejsze i większe tajemnice. Jedni mają na sumieniu poważne przestępstwa, drudzy niewinne chwile zapomnienia, wszystkim jednak życie z sekretem spędza sen z powiek, a czasem wręcz popycha do czynów szaleńczych. W „Takiej tragedii w Tałtach” jesteśmy świadkami kilku naprawdę ryzykownych akcji, niepozbawionych rzecz jasna typowego dla Matyszczak humoru i sarkazmu. Widać je zwłaszcza we fragmentach z pamiętniczka charakternej kotki. 

Moim zdaniem chorzowska pisarka osiągnęła mistrzostwo w personifikacji czworonogów. Burbur to pełnoprawna bohaterka, niejednokrotnie kradnąca show, bo potrafiąca nie tylko łączyć fakty, lecz także w punkt je komentować. Świat widziany jej oczyma, choć zabawny, jest boleśnie prawdziwy. Matyszczak bierze pod lupę wszystkie ludzkie przywary, wybebesza najobrzydliwsze skłonności, pokazując, jak łatwo przychodzi nam kopanie dołków pod innymi, a potem udawanie Greka.

Premiera „Takiej tragedii w Tałtach” przypada na wyjątkowo trudny czas, gdy człowiek człowiekowi czyni najstraszniejsze z możliwych rzeczy. Czy wolno nam zatem uśmiechnąć się nad książką? Oczywiście, że tak! Bo dopóki w każdym z nas jest choć cień radości, dopóty trwa nadzieja.

Polecam z całego serca!

Za współpracę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskiemu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *