Piotr Borlik
Wydawnictwo: Videograf
Poleca: Kasia Sosnowicz
Rzadko mi się zdarza z premedytacją przeciągać lekturę. Tę powieść jednak skrupulatnie sobie dawkowałam, bo na myśl, że niebawem przyjdzie mi się z nią rozstać, ogarniał mnie ogromny żal. Jesteście ciekawi dlaczego?
Konrad Małecki wiedzie zwyczajne życie psychoterapeuty. Za niemałe pieniądze przyjmuje pacjentów w prywatnym gabinecie, jako tako dogaduje się z żoną, od czasu do czasu wyskoczy z przyjacielem do knajpy na piwo. I nic nie wskazuje na to, by coś miało się zmienić. Pewnego dnia jednak zjawia się u Małeckiego prokurator z informacją, że kilkoro jego pacjentów poniosło śmierć w niedających się ogarnąć rozumem okolicznościach. Każdy z nich zginął dokładnie dziesiątego dnia następujących po sobie miesięcy, i choć wydaje się to niemożliwe – prawdopodobnie były to brutalne samobójstwa. Czy psychoterapeuta miał z nimi coś wspólnego? A może to on sam stanie się niebawem ofiarą nadprzyrodzonej siły? Rozwikłania zagadki nie ułatwia wścibski dziennikarz przekonany, że to Małecki macza palce w makabrycznych morderstwach. Gdyby tylko wiedział, z czym przyjdzie mu się zmierzyć…
O polskich powieściach grozy przeciętny Kowalski słyszy niewiele (albo i wcale), bo to wciąż działka dosyć niszowa. Debiutancka powieść Piotra Borlika, która miała premierę kilka miesięcy temu, nie wyskakuje z lodówki, nie wisi od tygodni na billboardach ani nie daje po oczach w księgarniach. A szkoda! Bo tym oto sposobem czytelnikom przechodzi koło nosa kawał dobrej, mięsistej, bardzo wciągającej literatury – choć uczciwie trzeba przyznać, że nie każdy będzie miał odwagę zmierzyć się z jej makabryczną fabułą.
„Teatr lalek” powala na kolana już od pierwszych zdań. I wcale nie chodzi tylko o krwawe, czasem wręcz odrażające opisy, od których włos się jeży na głowie, a żołądek podchodzi do gardła. To, co mnie w tej powieści najbardziej uwiodło, to stale rosnące napięcie, które czuje się niemal każdą komórką ciała i które sprawia, że zaczynamy postrzegać rzeczywistość w zupełnie innym wymiarze. Tajemnica, którą serwuje nam Borlik, mroczny klimat i nieustająca bezsilność bohaterów w walce z demonicznymi siłami wywołują w czytelniku autentyczny strach przed przewróceniem kolejnej strony, a jednocześnie są tak bardzo pociągające, że chce się tę historię chłonąć całym sobą. I z jednej strony jesteśmy ciekawi rozwiązania zagadki, z drugiej zaś marzymy o tym, żeby jak najdłużej pozostawać w tym psychodelicznym, ale jakże ekscytującym klimacie.
Uwielbiam książki, w których fabuła jest nieprzewidywalna, gdzie bohaterowie są niejednoznaczni, a życiem ludzkim kieruje nieobliczalne „coś”, niedające się ogarnąć rozumem. Wszystko to znalazłam w „Teatrze lalek”. Co więcej, podane jak najwykwintniejsze danie, bo książka – oprócz wciągającej fabuły – jest napisana bardzo sprawnym językiem i okraszona idealnie oddającą to, co jest w środku, okładką (wielkie brawa dla Dariusza Kocurka). Jeśli tak wygląda debiutancka powieść Borlika, to aż strach pomyśleć, jak dobra będzie kolejna!
Po lekturze „Teatru lalek” pacjenci zaczną omijać gabinety terapeutyczne szerokim łukiem – czytamy w rekomendacjach. Ja dodam jeszcze, że na pewno zaczną się uważniej przyglądać temu co dookoła. Bo zło czai się na każdym rogu. Czasem wystarczy jeden niewinny gest, jedna myśl czy nie do końca wypowiedziane słowo, by uruchomić demoniczną machinę.
Wciągająca, świetnie napisana, mroczna i przerażająca, czyli polska powieść grozy w najlepszym wydaniu. Czytajcie Borlika!
Ocena: 10/10
PS Za egzemplarz recenzencki dziękuję Autorowi i wydawnictwu Videograf.
Informacje o autorze: http://piotrborlik.pl/