Tylko oddech – recenzja przedpremierowa

Premiera: 27 sierpnia 2018 r.

Magdalena Knedler
Wydawnictwo: Novae Res
Poleca: Kasia Sosnowicz

Czy kogokolwiek trzeba jeszcze przekonywać do powieści Magdaleny Knedler? To nazwisko jest gwarancją prozy dojrzałej, nieszablonowej, bardzo wnikliwej i wywołującej silne emocje!

Nina i Iza – dwie siostry, dwa różne temperamenty, dwa pomysły na życie. To, co je łączy, to wzajemna miłość i pewne rodzinne wydarzenie z niedalekiej przeszłości, które każda z nich widzi z odmiennej perspektywy. Co tak naprawdę się stało i jak wpłynęło na obie kobiety? Która z nich okaże się silniejsza? Która bardziej uczciwa? W poszukiwaniu ukojenia siostry wyruszają w kilkudniową podróż po Polsce. Dokąd zaprowadzi je prawda?

W maju premierę miała fenomenalna powieść Magdaleny Knedler „Twarz Grety di Biase” (tutaj). Jak widać, autorka nie próżnuje i szybko powraca z kolejną opowieścią – tak samo chwytającą za serce, rozdzierającą duszę i według mnie w każdym calu doskonałą, ale tym razem, jak sama przyznaje, zdecydowanie bardziej kameralną.

„Tylko oddech” to porywająca i zaskakująca historia dwóch sióstr, które znalazły się na życiowym zakręcie. Rzeczywistość, z którą się mierzą, przypomina „labirynt bez wyjścia, zbudowany z kłamstw i niedomówień”. Prawda o pewnym wydarzeniu z przeszłości, które całkowicie odmieniło ich życie, dla każdej z nich ma inne znaczenie, ale wiąże się z tym samym niewyobrażalnym bólem i dojmującą tęsknotą. Knedler stawia swoje bohaterki, a zwłaszcza jedną z nich, przed bardzo skomplikowanymi wyborami, przypominającymi niemalże konflikt tragiczny. Przy okazji jak zwykle zadaje ważne egzystencjalne pytania, na które trudno znaleźć jednoznaczną odpowiedź. Czy więzy krwi i miłość do rodziny są silniejsze od własnych pragnień, czy wręcz przeciwnie? Jak wiele może nas kosztować prawdziwe szczęście? Czy miłość pociągająca za sobą lawinę zła to nadal miłość? Czy życie w kłamstwie, z piętnem tajemnicy, może być udane? Czy warto dać sobie drugą szansę?

Emocje towarzyszące lekturze – jak to u Knedler bywa – są bardzo silne, prawie namacalne. Obrazy, które maluje słowem, momentami ściskają za gardło, zwłaszcza gdy zdarza się, że przywołują nasze własne wspomnienia. Bo w tej opowieści – wbrew pozorom – bardzo łatwo odnaleźć cząstkę siebie. W trakcie lektury szarpią nami sprzeczne uczucia, miotamy się między jedną racją a drugą. Siłą rzeczy zaczynamy się stawiać na miejscu bohaterek, analizować ich postępowanie, a w końcu wyraźnie brać stronę jednej z nich. Tylko czy na pewno tej właściwej? Przecież życie to niezwykle wyboista droga…

Choć głównymi bohaterkami są siostry Nina i Iza, i to na nich głównie skupiamy się podczas lektury, w powieści nie brakuje także innych, równie interesujących, bardzo wyrazistych i wcale niejednoznacznych postaci, jak choćby matka sióstr czy ich mężowie. Ich również autorka stawia w nie najłatwiejszej sytuacji, a niektórych nawet popycha do okrutnej w skutkach zemsty. Bo przecież od dawna wiadomo, że zdesperowany, odrzucony człowiek jest zdolny do wszystkiego – nawet jeśli za swoje czyny musi zapłacić najwyższą cenę.

Knedler nie byłaby sobą, gdyby w swojej powieści nie pokazała nam pięknych, malowniczych krajobrazów. W „Grecie” mieliśmy okazję zwiedzić klimatyczne, przepełnione sztuką Włochy, tym razem autorka zabiera nas w bliższe rejony – na Mazury i Półwysep Helski, gdzie życie płynie w zdecydowanie wolniejszym rytmie i nie wszystko da się wytłumaczyć rozumem. A pisze o tych krainach tak pięknie i uczuciowo, że w tej sekundzie ma się ochotę spakować plecak i ruszyć śladami bohaterek.

„Tylko oddech” to poruszająca, wciągająca, przeszywająca opowieść o rodzinie, która mimo zawirowań losu próbuje przetrwać i trzymać się razem. Pozostawi Cię, drogi Czytelniku, z mnóstwem trudnych pytań, na które sam, w głębi swojego serca, będziesz musiał znaleźć odpowiedź. Z niecierpliwością będę wypatrywać kolejnych książek Magdaleny Knedler, bo ciekawa jestem, czym nas zaskoczy. Jeśli jeszcze – jakimś cudem – nie mieliście przyjemności obcowania z jej powieściami, nie zwlekajcie dłużej!

Ocena: Bardzo mocne 10/10

PS Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Novae Res.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *