Zofia Mąkosa
Wydawnictwo: Książnica
Poleca: Kasia Sosnowicz
To kolejna w tym roku pozycja o powojennej rzeczywistości, na którą dałam się namówić. Choć po tego typu powieści sięgam niezwykle rzadko (historia zdecydowanie nie jest moim konikiem), z radością przyznaję, że dla Zofii Mąkosy warto było zrobić wyjątek.
Rok 1945. Kończy się jedna z najokrutniejszych wojen. Matylda Neumann, młoda Wendyjka z Chwalimia, straciła przez nią ukochaną matkę, wielką młodzieńczą miłość, a wraz z wyzwoleniem Polski także poczucie bezpieczeństwa i własnej wartości. Przygarnięta, a właściwie uwięziona przez porywczego i zaborczego Rosjanina będzie musiała od tej pory znosić wiele upokorzeń – podobnie jak inni Niemcy zasiedlający Ziemie Odzyskane. Czy zapatrzona w Führera i potęgę III Rzeszy Matylda odnajdzie się w nowych realiach? Czy jeszcze odetchnie pełną piersią? Czy cena, jaką będzie musiała zapłacić za szczęście, nie okaże się zbyt wysoka?
„Winne miasto” to drugi tom zapadającej w pamięć „Wendyjskiej Winnicy” – historyczno-obyczajowej sagi o losach ostatnich potomków Wendów. Warto po nią sięgnąć, bo to prawdziwa perełka pośród zalewającej polski rynek wydawniczy bylejakości. Napisana przepięknym, nasyconym barwami językiem w przejmujący i bardzo rzetelny sposób opowiada o trudnej powojennej rzeczywistości na Ziemiach Odzyskanych, która jednym przyniosła upragnioną wolność, drugich zaś pozbawiła marzeń i skazała na wieczną tułaczkę.
Szczególnie mocny i poruszający jest początek powieści, kiedy to stajemy się świadkami okrucieństwa ze strony radzieckich żołnierzy. To fragmenty trudne emocjonalnie – i dla głównej bohaterki, i dla czytelnika. Paradoksalnie jednak to właśnie z nich wypłynie ogromna siła, która pozwoli Matyldzie przetrwać jeszcze niejedną życiową zawieruchę. A łatwo niestety nie będzie. Ta doświadczona przez los młoda kobieta zderzy się z nienawiścią, rozpaczą, głodem i najgorszymi ludzkimi instynktami. Będzie musiała zajrzeć w głąb siebie, by odpowiedzieć na pytanie, kim jest i kim chce pozostać (Niemką, Wendyjką, autochtonką, a może Polką?). Los postawi ją przed trudnymi wyborami, brutalnie zmusi do zweryfikowania światopoglądu, da nadzieję, by zaraz ją odebrać.
„Winne miasto” czyta się z prawdziwą przyjemnością (choć tematyka do łatwych nie należy) i poczuciem, że obcuje się z czymś niepowtarzalnym (podobnie jak w przypadku prozy Magdaleny Knedler). Zofia Mąkosa dba o szczegóły i wiarygodność opowiadanej przez siebie historii, ale jednocześnie nie przytłacza nimi czytelnika. Jak mało kto potrafi wciągnąć do świata, który znamy jedynie z lekcji historii i o którym – jak się okazuje – wciąż tak naprawdę niewiele wiemy. To powieść o żarliwym poszukiwaniu własnego miejsca na ziemi, o szacunku i niełatwej miłości do drugiego człowieka, o tragicznych skutkach wojny i ranach, które nie zabliźniają się pomimo upływu czasu. Wstrząsająca, ale jednocześnie delikatna i piękna.
Polecam!
Ocena: 9/10
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Książnica.