Władca much

William Golding
Tłumaczenie: Wacław Niepokólczycki, Maciej Świerkocki
Wydawnictwo: Literackie
Poleca: Beata Gwoździńska

Jesień to doskonały czas na zwolnienie tempa, refleksję i odzyskanie jasności umysłu. Trzeba przytomnie spojrzeć wstecz, by zrozumieć teraźniejszość. Właśnie teraz warto sięgnąć po klasykę, by móc dostrzec, jak historia niebezpiecznie czai się, aby znów zatoczyć swoje mroczne koło. Dla tych, którzy jeszcze nie czytali, pozycja obowiązkowa!

Świat stanął w ogniu. Bojowe samoloty raz za razem przecinają niebo, a zrzucane przez nie bomby rozrywają w strzępy ziemię. Trwa wojna i nad Wyspami Brytyjskimi zawisło niebezpieczeństwo całkowitej zagłady. Grupa młodych chłopców ma szansę uratować się, niestety samoloty, którymi zorganizowano akcję ewakuacyjną, zostają zestrzelone nad obcą, bezludną wyspą. Z dnia na dzień dzieci zostają same, zdane tylko na siebie i bardzo daleko od świata, który znają – świata dorosłych, świata praw i zasad, władzy i rozlewu krwi. Czy jednak na pewno dzieli ich aż tak wielka odległość? A jeśli ten świat nadal w nich tkwi i z całą swoją brutalnością, złem i okrucieństwem zacznie się budować dziecięcymi rękami na wyspie?

Rozważając treść i przesłanie książki w zasadzie mam ochotę stawiać same pytania. Ta prosta z pozoru powieść wydaje się lekką lekturą o perypetiach beztroskich smarkaczy, z których większość kompletnie nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji, w jakiej się znalazła. Bawią się na plaży, objadają owocami, złośliwie przezywają. Ktoś zostaje przywódcą, choć ma słabe kwalifikacje, ktoś o bojowym nastawieniu ma przez chwilę zbyt małe poparcie grupy, ktoś inny jest głosem rozsądku, ale kto by go słuchał, skoro brak pewności siebie nie pozwala mu się przebić. Ot, zabawa jak na szkolnym dziedzińcu. W rzeczywistości maluje się tu obraz dowolnego społeczeństwa, które pozbywając się elementarnych wartości, a w zamian opierając na zasadach terroru i strachu, popycha jednostki – i w rezultacie całą zbiorowość – w odmęty szaleństwa. Błędy przywództwa i słabości lidera, chore ambicje, żądza władzy, populizm, manipulacja, podziały – na przykładzie dzieci ta ułomność ludzkich osobowości i charakterów wybrzmiewa wyjątkowo dosadnie. Lecz przy głębszym zastanowieniu nad aktualnymi wydarzeniami w dzisiejszym świecie to niestety wygląda to okrutnie prawdopodobnie. „Z początku byliśmy wszyscy razem…” – mówi jeden z bohaterów. Cóż, z początku trudno dostrzec subtelne zmiany, a potem rusza lawina, koło historii przetacza się ze zgrzytem i na wszystko jest już za późno. Czy dla nas też już nadszedł ten czas? Oby nie tym razem…

Laureat Nagrody Nobla – William Golding – był podobno niezwykle wesołą i optymistyczną osobą. Trudno jednak wyciągnąć takie wnioski po wgłębieniu się w historię „Władcy much”. Według biografów autor przez większość życia fascynował się problemem zła i ułomną ludzką naturą, stąd w spadku pozostawił nam powieści o dotkliwie gorzkim przesłaniu. Fakt, że „Władca” ponad pół wieku od publikacji ani trochę nie stracił na mocy przekazu, a pewne jego elementy wydają się być całkiem rzeczywiste, świadczy o ludzkości w najgorszy sposób. I niestety wszystko wskazuje na to, że kolejne pokolenia czytelników po doczytaniu ostatniej strony powieści wciąż na nowo będą wpadać w nastrój przygnębienia i pesymizmu.

Ocena: 9/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *