Elif Shafak
Tłumaczenie: Natalia Wiśniewska
Wydawnictwo Poznańskie 2022
Zwaśnione narody i miłość ponad podziałami. Takie historie zwykle obfitują w dramatyczne wydarzenia i smutne refleksje. Nie inaczej jest u Elif Shafak. W „Wyspie zaginionych drzew” brytyjsko-turecka pisarka pochyliła się nad ofiarami wojny domowej na Cyprze – tymi oczywistymi i tymi zupełnie niedostrzegalnymi.
Drzewa są pełne pieśni, których nie wstydzą się śpiewać.
Mieszkająca we współczesnym Londynie nastoletnia Ada Kazantzakis nie ma pojęcia, jak ogromny wpływ na jej życie miała historia jej przodków. Na ogarniętym wojną domową Cyprze narodziła się przed laty wielka miłość między jej rodzicami, przedstawicielami walczących ze sobą narodów. Miłość ta zmusiła ich do podjęcia wielu dramatycznych decyzji. Tylko poznanie prawdy jest w stanie Adę ocalić.

Trudno pisać o książce, która podczas lektury wywoływała tak wiele emocji i gniotła czasem niczym kamyk w bucie trafnością spostrzeżeń na temat gatunku ludzkiego. „Wyspa zaginionych drzew” Elif Shafak to z jednej strony – co od razu rzuca się w oczy już przy opisie wydawcy – współczesna historia Romea i Julii rzuconych w wir cypryjskiej wojny domowej, z drugiej hołd oddany Matce Naturze oraz – moim zdaniem – poruszające nawiązanie do „Sekretnego życia drzew”. Autor tej publikacji, Peter Wohlleben, przekonywał czytelników, że drzewa (i rośliny w ogóle) wcale nie są tak bezrozumnymi i bezuczuciowymi organizmami, jak by się mogło na pierwszy rzut oka wydawać. Shafak, idąc podobnym tropem, jednym z narratorów swojej opowieści uczyniła Ficus carica, czyli drzewo figowe, obdarzając ją (bo ta roślina była kobietą) niebywałą wrażliwością. Figa była nie tylko naocznym świadkiem rodzącej się namiętności, towarzyszką tułaczki, powiernicą, lecz także, z biegiem czasu, stała się smutnym wyrzutem sumienia głównych bohaterów, a nade wszystko okrutną strażniczką pamięci.
Miłość ponad podziałami jest tu pretekstem do snucia rozważań o kondycji ludzkości, przekraczaniu granic (nie tylko tych z drutu kolczastego) i odpowiedzialności, jaka się z tym wiąże. To opowieść o trudach poszukiwania tożsamości i właściwej drogi, z rozbrzmiewającą w tle traumą dziedziczoną. Z kart powieści płynie silne przekonanie, że nie jesteśmy w stanie odciąć się od korzeni, wymazać doświadczeń przodków, udawać, że nie mają na nas wpływu. Bolesne przeżycia Dafne (Turczynki) i Kostasa (Greka), a potem ich córki, to oczywiście skutek ich własnych decyzji, przemilczenia pewnych spraw, ale też pokłosie wydarzeń sprzed lat – zaginięć, śmierci, nieprzepracowanej żałoby. Wie o tym drzewo figowe, przekona się również Ada…
Trudna emocjonalnie, ale jakże ciekawie opowiedziana historia.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu.